r/ShitKonfaSays •. Posted by Bojack--Horseman Kobieta to takie stadium między dzieckiem a mężczyzną Bojack--Horseman Kobieta to takie stadium między dzieckiem a
Łodzianie coraz częściej wynajmują animatorów na przyjęcia komunijne. Dzięki nim dzieci mają frajdę, a dorośli święty komunijne przyjęcie oprócz rodziny coraz częściej zaprasza się animatora lub wodzireja. Specjalista przyniesie na przyjęcie piłki, kredki, a nawet dmuchany zamek i zajmie się dziećmi. Dziecięcy klub z Łodzi Baby Club Cafe usługę komunijnych animacji wprowadził w tym roku. Zamówiło ją pięć rodzin. Ich dzieci na przyjęciu będą bawić się wielkimi bańkami mydlanymi i Zwykle animator przychodzi na przyjęcie już po oficjalnym obiedzie - mówi Bogusława Ciechomska, współwłaścicielka firmy. - Dzięki animatorowi dzieci się nie nudzą i pamiętają ten dzień bardzo długo. Piotr Pająk, wodzirej z Pabianic, w tym roku będzie prowadził dwie uroczystości komunijne. Do komunii podchodzi inaczej niż do wesel. - W umowie mam zapisane, że przy takiej okazji nie wznoszę toastów - tłumaczy. - W scenariuszu nawiązuję do uroczystości, staram się zintegrować całą rodzinę. Nie może też zabraknąć choć jednego chrześcijańskiego tańca - komunijne nie są tanie: za dwie godziny pracy specjalisty od dzieci trzeba zapłacić 300 zł, praca wodzireja to nawet 600 zł. Niektórzy decydują się na dodatkową opcję i wynajmują dwie osoby: jedna zajmuje się dziećmi, druga muzyką dla jak podkreśla Piotr Pająk, rynek komunijnych animatorów będzie rozwijał się błyskawicznie. - Społeczeństwo staje się bogatsze i dojrzewa do takich usług - mówi Pająk. - 25 lat temu nie wyobrażaliśmy sobie przyjęcia komunijnego w restauracji, potem nie do pomyślenia były tańce i DJ. Teraz tańczymy na komuniach, więc ktoś powinien zająć się Wolska, metodyk nauczania religii z archidiecezji łódzkiej podkreśla, nie istnieją żadne wytyczne dotyczące przebiegu przyjęcia Wiadomo, że dziecko nie będzie przeżywać tego dnia religijnie aż do wieczora - podkreśla metodyk. - Wystarczy jeśli się skupi na przyjęciu Pana Jezusa w kościele. Zachęcam rodziców, by po przyjściu do domu zapalili komunijną świecę i chwilę się pomodlili. Potem każdy spędza czas tak, jak chce. Każdy sposób jest dobry, pod warunkiem, że rodzice zachowują się stosownie i np. nie zepsują tego dnia urządzaniem libacji, co czasem się zdarza.
Nobody can quit something overnight and expect to never have a blip, so try to be patient with your partner and trust that they are making the effort to change. 3. Communicate openly. Again, give your partner some time to snap out of this habit. You can help this process by being honest about how it makes you feel.
Jak nazywać dziecko przystępujące do Pierwszej Komunii Świętej? – Moja córka Julcia przystępuje właśnie do Pierwszej Komunii Świętej. Czy istnieje w języku polskim jedno, proste słowo nazywające takie dziecko? – pyta internautka z Krakowa. Niestety, nie ma dziś w polszczyźnie jednoczłonowej nazwy na osobę idącą do Pierwszej Komunii Świętej czy w ogóle do komunii. Ale kiedyś (jeszcze w XIX w.) takowa była. O kimś przystępującym do komunii mówiło się, że to komunikant, komunikantka. Nasi przodkowie utworzyli te słowa pod wpływem niemieckich form der Kommunikant, die Kommunikantin, ale punktem wyjścia dla komunikanta, komunikantki było łacińskie słowocommunicans, communicantis (za wzór posłużyła forma dopełniacza, odpadła jedynie końcówka -is). Omawiane wyrazy znajdujemy już w Słowniku języka polskiego Samuela Bogumiła Lindego (Lwów 1855, t. II, s. 421: komunikant ‘osoba przystępująca do komunii, czyli do świętości ciała i krwi’). Ale jeszcze dzisiaj odnotowują je współcześnie wydane słowniki (np. Uniwersalny słownik języka polskiegoPWN pod redakcją prof. Stanisława Dubisza, Warszawa 2003, t. II, s. 192 oraz Wielki słownik wyrazów obcych PWN pod redakcją prof. Mirosława Bańki, Warszawa 2003, s. 659), jednak – co oczywiste – z kwalifikatorem: dawne bądź przestarzałe. Szkopuł w tym, że wyraz komunikant ma jeszcze drugą definicję, oznacza ‘opłatek konsekrowany, hostię’ (zresztą i obecnie czasem tak się mówi). Wprawdzie owe homonimy różnią się niektórymi formami i odmieniają się inaczej: (ten) komunikant ‘opłatek’, (tego) komunikantu, (te) komunikanty oraz (ten) komunikant ‘osoba przystępująca do komunii’, (tego) komunikanta, (ci) komunikanci, ale mimo wszystko nie jest to sytuacja zbyt komfortowa dla użytkowników polszczyzny, gdy jakiś wyraz jest semantycznie różny. Komunikant w znaczeniu ‘osoba przystępująca do komunii’ wyszedł ostatecznie z użycia, a jako komunikant ‘hostia’ rzadko bywa w obiegu (poza językiem religijnym). Dlatego nie ma raczej szans na to, by odkurzyć go dziś i wprowadzić do polszczyzny ogólnej wyraz pierwszokomunikant, choć tu i ówdzie próbuje się to robić, przywołując chociażby czeską formę prvokomunikant (prvo– znaczy ‘pierwszo’). Najprostszym gramatycznie rozwiązaniem mogłoby być postawienie na nazwę pierwszokomunista, utworzoną od wyrażenia pierwsza komunia przyrostkiem -sta na wzór pierwszoklasista (od: pierwsza klasa). Ale byłoby to pociągnięcie wyjątkowo niebezpieczne, gdyż lwiej części Polaków słowo komunista kojarzy się jednoznacznie źle – z komunizmem, z komuną i z członkiem partii komunistycznej (przypominam, że przed wiekami komunistą nazywano również ‘kapłana świeckiego w zgromadzeniu Bartłomieja Holzhausera’). Większości rodziców i chrzestnych dzieci przystępujących do Pierwszej Komunii Świętej nazwa pierwszokomunista nie przypadnie więc do gustu, mimo że pojawia się już od jakiegoś czasu w internecie i w „Gazecie Wyborczej”. Warto jednak zaznaczyć, że np. słowo kolonista powszechnie bywa dzisiaj używane w znaczeniu 'uczestnik wakacyjnych kolonii młodzieżowych’, chociaż pierwsze, podstawowe znaczenie tego wyrazu jest inne – 'ten, kto osiedlił się lub kogo osiedlono na terenach podlegających kolonizaji (z niem. Kolonist). No to puśćmy wodze fantazji i szukajmy dalej… Może odpowiednie okazałyby się w tej sytuacji określenia pierwszokomuniak lub pierwszokomunijniak (jak pierwszoroczniak) lub pierwszokomuniec (jak pierwszoligowiec)? A co by Państwo powiedzieli na zdrobniałe, pieszczotliwe brzmienie pierwszokomuniątko (Ależ pięknie wygląda to nasze pierwszokomuniątko; Ileż tu w kościele pierwszokomuniątek)? Nie mam złudzeń, że proponowane przeze mnie nazwy uznają Państwu za dziwne, sztuczne, a nawet śmieszne. Wobec braku sensownej nazwy na dziecko idące do Pierwszej Komunii Świętej pozostaje nam ciągle mówić i pisać po prostu dziecko pierwszokomunijne… MACIEJ MALINOWSKI
Rocktober: Find the rockstar within you. Chordify Lyrics – The Feature You’ve Been Screaming For! Advertisement. Chords: C, F, Gm, C7. Chords for Dziękuję wam - piosenka na komunię - podziękowanie rodzicom - Jangok. Play along with guitar, ukulele, or piano with interactive chords and diagrams. Includes transpose, capo hints, changing
Jak podaje Agencja Badań Rynku i Opinii SW Research, co trzeci młody Polak wynajmuje mieszkanie. Tylko część z nich stać na wynajmowanie w pojedynkę lub z partnerem. Reszta mieszka w komunach. Tak jak Pola, Kasia i Mat, którzy przez dwa lata wynajmowali trzypokojowe lokum na warszawskiej Woli. - Poznałam Mata jeszcze w ogólniaku, na obozie. Ja jestem z Pomorza, on ze Śląska. Z kolei Kasia chodziła z Matem na angielski w klasie maturalnej - tłumaczy Pola. - Potem okazało się, że wszyscy wylądowaliśmy w Warszawie, szukaliśmy jakiegoś niedrogiego lokum. Mat znalazł to cudo. Kasia śmieje się opisując 60-metrowe mieszkanie w bloku z lat siedemdziesiątych. - Drzwi były stare, przez nieszczelne okna przeleciałby Boeing, a średnia wieku w bloku wynosiła 99 lat i była poważnie przez nas zaniżana - dodaje. - Ale i tak były to dwa najlepsze lata mojego życia - wspomina z nostalgią Pola. - Przede wszystkim zawsze było z kim pogadać. Nieraz zdarzało się, że wieczorem zaczynaliśmy gawędzić w przedpokoju, by po trzech godzinach zorientować się, że siedzimy na podłodze i właśnie wypiliśmy trzecią butelkę wina, dyskutując o ulubionych serialach i dogłębnie analizując najnowszy związek Mata. Tylko po takiej posiadówie zostawała tona pustych kieliszków, butelek i generalny syf. A chętnych do sprzątania brak - dodaje. Czysta sprawa Im więcej ludzi korzysta z łazienki czy kuchni, tym częściej trzeba ją sprzątać. I o to najczęściej kłócą się lokatorzy takich mieszkań, jak to wynajmowane przez Mata, Kasię i Polę. Wiek nie ma tu nic do rzeczy. - Mieszkam w domu pod Poznaniem z sześcioma innymi osobami. Na początku ustaliliśmy grafik sprzątania i podział obowiązków. Co sobotę inna osoba czyściła kuchnię, inna jedną łazienkę, drugą, jeszcze salon, etc. Udało się trzymać ustaleń przez dwa tygodnie. Teraz panuje absolutna wolna amerykanka. Kto się wkurzy, kto nie może znieść syfu, ten sprząta. Ilekroć chcę coś ugotować, muszę zacząć od pozmywania góry naczyń i umycia blatów w kuchni, inaczej można się przylepić. To mnie wkurza najbardziej - 30-letnia Aleksandra opisuje swoją sytuację mieszkaniową. Właścicielką domu jest mama Gosi, lekarki. Gosia, Adam i Justyna pracują w tym samym szpitalu. Dziewczyny wstają o 6 rano, Adam, 20 minut później, gdy zwolni się jedna z dwóch łazienek. Łukasz jest nauczycielem. Gdy za lekarzami zamykają się drzwi, pędzi do łazienki. Ma chwilę dla siebie, bo Aleksandra musi być w biurze dopiero o 10. Klaudia jest freelancerką, więc bywa, że dociera pod prysznic dopiero późnym popołudniem. Logistyka wspólnego mieszkania zdecydowanie nie jest łatwa. Zwłaszcza, gdy na siedem osób przypadają tylko dwie łazienki. Nieustannie jednia z nich jest zajęta. I choć wszyscy są dorośli, odpowiedzialni i pracują, żadne nie ma wrodzonej smykałki do wynoszenia śmieci. - Pewnego razu zaatakował nas rój muszek-owocówek, które zalęgły się w niewypróżnianym od tygodnia śmietniku. Armagedon. Trzeba było wietrzyć non stop przez cały weekend, żeby pozbyć się smrodu i owadów - Aleksandra robi obrzydzoną minę. A co z kwestią jedzenia? U warszawskich studentów lodówka była wspólna. Wspólna była też kasa na jedzenie. "Co tydzień wrzucaliśmy do puszki po 50 zł. Kto zrobił zakupy ten wrzucał do puszki paragon. Pod koniec tygodnia siadywaliśmy na podłodze w pokoju Mata i oglądając "Taniec z gwiazdami" podliczaliśmy wszystko", objaśnia system księgowy Kasia. "Do tego dzieliliśmy się łupami przywiezionymi z domu". Pola zawsze wracała obładowana słoikami zupy. Rodzice Kasi pakowali jej do plecaka co popadnie, z plasterkami sera włącznie. "Może myśleli, że w Warszawie nadal obowiązuje system kartkowy"? śmieje się Pola. Pranie brudów Przez rok w warszawskim mieszkaniu dziewczyn i Mata nie było pralki. Każdy radził sobie jak mógł. Gdy w końcu pojawił się upragniony cud techniki, Kasia została mieszkaniowym szopem-praczem. - Lubię robić pranie. A gdy widziałam, jak Mat pcha do pralki czarne skarpetki, białe koszule i kolorowe dresy, naraz, robiło mi się słabo. Więc samozwańczo mianowałam się Królową Pralki - Kasia przez rok robiła cztery prania tygodniowo. Niestety, współlokatorom nie udało się namówić jej, by oprócz tego prasowała ich ubrania i układała je w szafie. Łazienka była chyba ulubionym miejscem spotkań młodych ludzi. - Bywały takie poranki, że wszyscy jednocześnie musieliśmy skorzystać z łazienki. Więc ja siedziałam w wannie, za zasłonką, Mat się golił, a Kaśka suszyła włosy. To chyba idealnie pokazuje, jak bardzo zżyta była nasza komuna. Nic się nie ukryło. Gdy Mat wracał do domu z nowym chłopakiem, rano komentowałyśmy z Kaśką sprawę w kuchni, nie pozostawiając na delikwencie suchej nitki - zdradza Pola. - No i te imprezy! Nie robiliśmy ich za często, bo sąsiadka z dołu była wyjątkowo upierdliwa. Pewnego razu zapukała do mieszkania o 1 w nocy, wściekła jak osa, że u nas znowu jest głośno. Robiliśmy akurat imprezę Halloweenową, więc drzwi otworzył jej Mat przebrany za czarodzieja. Miał pomalowane na czarno oczy i paznokcie, na głowie kaptur. Brakowało tylko Biblii szatana i kociego truchła - wspomina Kaśka. Sąsiadka wyburczała coś o ciszy nocnej, postraszyła policją i wróciła do siebie. - No i wtedy odkryła, że wcale nie trzeba wspinać się na ósme piętro, można przecież walić wałkiem w kaloryfer - uzupełnia opowieść Pola. Wspólna szafa, pełna chata Dziewczyny cenią sobie wspólne mieszkania jeszcze z jednego powodu: ile lokatorek, tyle szaf, z których można pożyczać kreacje. Pola i Kasia nagminnie wymieniały się butami. - Znalazłam ostatnio kartkę od ciebie, na której napisałaś, że pożyczyłaś moje kozaki, ale gdybym chciała je założyć to mam ci dać znać i w mig wrócisz do domu, żeby mi je oddać. Ciekawe, czy by tak było, gdybym wtedy zadzwoniła - zastanawia się Kasia. - Gośka nosi ten sam rozmiar co ja. I choć na co dzień ukrywa się pod lekarskim kitlem, ma tonę świetnych rzeczy. Zawsze ratuje mnie, gdy nie mam w co się ubrać. A gdy idę na randkę, albo ważne spotkanie Klaudia robi mi boski makijaż. Ma mnóstwo kosmetyków, których prawie w ogóle nie używa. W domu pracuje ubrana w dres i bez makijażu - zdradza Aleksandra z podpoznańskiej komuny. - Dzięki bogu, że mamy dwie łazienki. Bo jak któraś z naszych czterech dam gdzieś się wybiera, przygotowania trwają godzinami. Zamykają się wtedy w łazience, jedna siedzi na podłodze, dwie na brzegu wanny, a bohaterka wieczoru najczęściej stoi przed lustrem i lamentuje - Adam ewidentnie nie ma ochoty uczestniczyć w babskich rytuałach. - Rzadko zdarza się, żebyśmy wszyscy byli w domu. Ale jeszcze rzadziej, by dom był pusty. Gdy mam dom tylko dla siebie, nie włączam muzyki czy telewizora. Rozkoszuję się ciszą. Pomyślałby kto, że uciekłam z głośnego Poznania w poszukiwaniu spokoju i wylądowałam z najgłośniejszą grupą ludzi pod słońcem - Justyna narzeka na hałas, ale ani myśli wyprowadzać się z domu. - Po pierwsze, nie stać mnie by płacić 1200-1500 zł za własne lokum. O rodzinie póki co nie myślę. Chłopaka chwilowo nie mam. Ale za to zawsze mam z kim pogadać. Czy to o medycynie, czy o facetach, czy o filmach. Jak podejmują decyzje związane z mieszkaniem? Mamy grupę na Facebooku. Tam każdy informuje wszystkich o ważnych rzeczach. O rachunkach do zapłacenia, o szklance, która zakwitła w salonie, bo ktoś zostawił ja na święta pod kanapą, o imprezach, a przede wszystkim: o konieczności zakupu papieru toaletowego. - Ostatnio przeglądałem naszą grupę i co drugi wpis jest o tym, że się taśma życia skończyła. Mamy chyba największe zużycie per capita w całej Wielkopolsce! - analizuje Adam. O co się kłócą? O dostęp do Play Station, które we wrześniu kupili "na spółkę" i muzykę, jakiej słuchają. - Każde z nas ma zupełnie inny gust. I każde ma w swoim pokoju przyzwoite głośniki. Jest takie miejsce w przedpokoju, z którego słychać absolutnie każdy dźwięk na całym piętrze. Popołudniami jest to mieszanka nie do wytrzymania. Ostatnio musieli przeprowadzić referendum w sprawie bałkańskich kapel rockowych, którymi katował nas Łukasz. Stanęło na tym, że ma prawo ich słuchać, ale przy głośnikach ustawionych na 30 proc. mocy. - Człowiek się stara pokazać koleżankom i kolegom coś nowego, zachęcić do odkryć, a oni mnie prawie na taczce gnoju wywożą. Ech, nie ma wdzięczności w tym narodzie - śmieje się Łukasz i dodaje, że gdy czasem jest sam w domu, włącza swoje ukochane kawałki na wszystkich głośnikach. - Mam dźwięk przestrzenny lepszy niż w Multikinie! I cóż, że ze Szwecji? Kłótnia w mieszkaniu na Woli zdarzyła się tylko raz. I jak to zwykle bywa, poszło o błahostkę. Kaśka w przypływie weny postanowiła zmyć podłogę w kuchni i przedpokoju. Po skończonym sprzątaniu zostawiła wiadro z mopem pod drzwiami do łazienki, którą chyba miał uprzątnąć Mateusz. Po trzech dniach ktoś nie wytrzymał, ktoś zaczął krzyczeć, że tylko on w tym domu sprząta. Zaczęło się pranie brudów. Potem były dwa ciche dni. A potem znowu spotkali się w przedpokoju. Zaczęli gadać o korkach na Alei Solidarności, potem o przystojnym kierowcy w E-2, a potem była 2 nad ranem. Pola oczywiście mogłaby dyskutować choćby do weekendu - miała wolne piątki, co doprowadzało resztę do furii, bo po nocnych pogaduchach trzeba było rano wstać, podczas gdy Pola wylegiwała się do południa. Po dwóch latach ich drogi się rozeszły. Dziewczyny mieszkały razem do końca studiów, ale zgodnie twierdzą, że dwa lata na Woli były najlepsze w ich życiu. - Człowiek zawsze miał się do kogo odezwać. Gdy miał na to ochotę, zamykał się w swoim pokoju, ale gdy potrzebował, przyjaciele zawsze byli pod ręką. Nigdy potem nie miałam tak świetnych współlokatorów. Może dlatego po latach mieszkania "na kupie" zdecydowałam się na samodzielność w kawalerce? Dobrze mi tu. Zmywam tylko swoje naczynia i nikt nie dobija się do łazienki o poranku. Ale są takie momenty, że chciałabym wrócić do tego mieszkania po którym hulał wiatr i salwy śmiechu - z nostalgią podsumowuje Pola. W Szwecji od lat powstają komuny dla dobrze sytuowanych, pracujących ludzi, którzy szukają sposobu na samotność. Każdy mieszkaniec ma swoją prywatną przestrzeń, ale w każdej chwili może spotkać się z innymi, korzystając ze wspólnych pomieszczeń: kuchni, salonu, siłowni, ogrodu. - Tylko, że Szwedzi muszą za to płacić ciężkie pieniądze, a my, nie dość że mamy świetną paczkę, doskonałą atmosferę, to jeszcze wydajemy 1/4 tego, co mieszkający samodzielnie rówieśnicy - wylicza Justyna. Czy myślą o wyprowadzce? Życiu na własną rękę? - Nigdy w życiu! Przecież ja pracuję po 12 godzin na dobę. Gdybym mieszkała sama, kto w takich razach karmiłby mojego kota? - zastanawia się Gosia. - A tak zawsze mogę liczyć na Łukasza albo Klaudię. Wiem, że Łukasz puszcza Fionie te swoje wrzaski, ale póki co, kot chyba dobrze to znosi. Więc nie będę jej i siebie przenosić do jakiejś 30-metrowej klitki w centrum. Przecież to nasz mały raj. Choć trochę brudny i za głośny - podsumowuje Gosia.
A member of the Turks—a special task force within Shinra's General Affairs Division. Rude is an intimidating presence with his shaved head, sunglasses and massive frame. He speaks only when absolutely necessary and prefers to use his bare fists and physical prowess to subdue his enemies.Final Fantasy VII Remake loading screen Rude is a supporting character in the Final Fantasy VII series
Rinaldo Falsini LITURGIAOdpowiedzi na trudne pytania Tytuł oryginału: La Liturgia. Risposta alle domande più provocatorie Tłumaczenie: Beata Nuzzo © Copyright by Edizioni San Paolo 1998 © Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo "M", Kraków 2002 Imprimatur Kuria Metropolitalna w Krakowie + Jan Szkodoń, Vic. Gen. Ks. Jan Dyduch, Kanclerz Ks. dr Stanisław Szczepaniec, Cenzor L. 35/2002, Kraków, dnia 11 stycznia 2002 r. ISBN 83-7221-294-5 Wydawnictwo "M" ul. Zamkowa 4/4, 30-301 Kraków tel./fax (012) 269-34-62, 269-32-74, 269-32-77 e-mail: wydm@ Druk: Pracownia AA, pl. Na Groblach 5, Kraków Czy osoby świeckie mogą rozdawać Komunię św.? Podczas Mszy św., w której uczestniczyłem, ku memu zaskoczeniu Komunia św. udzielana była również i przez zakonnice, kobiety świeckie, a nawet przez 14-, 15-latków. Kto upoważniony jest do rozdawania Ciała Pańskiego? Obecność osób świeckich, mężczyzn i kobiet, które wraz z kapłanem udzielają Komunii podczas Mszy św., nie jest bynajmniej nadużyciem, jak uważa nasz Czytelnik, ani też nowością "wymyśloną" w ostatnich czasach, ponieważ upoważnienie takie udzielone zostało już 29 stycznia 1973 r. przez papieża Pawła VI. Czym innym jest natomiast bulwersujące zachowanie tych nastolatków, którzy po zakończeniu sprawowania tego urzędu wracają na swoje miejsce, śmiejąc się i żartując ze swymi kolegami (jak opisuje to nasz Czytelnik w dalszej części listu, który tu streściliśmy). Jest to skandaliczny epizod spowodowany również lekkomyślnością proboszcza, który powierzył tak ważny urząd osobom tak bardzo nieodpowiedzialnym. • • • • • • Przyczyny zmian Tego typu epizody nie powinny jednak stawiać w złym świetle czy też dyskredytować tę inicjatywę, podjętą na bazie szeregu motywacji, której towarzyszą szczegółowe i precyzyjne dyspozycje i warunki. W tak delikatnej sferze, jaką jest celebracja Eucharystii, w której realizuje się wielka tajemnica wiary chrześcijańskiej, nic nie zostało bowiem pozostawione swobodnemu uznaniu ani osobistym wyborom jednostek. Zmiany, jakie dokonały się w dziedzinie liturgii, gdzie od zakazu dotykania dłońmi hostii przez osoby świeckie, wprowadzonego w X wieku, przeszło się nie tylko do możliwości przyjmowania Komunii "na rękę", ale i do możliwości udzielania jej przez osoby świeckie, nie oznaczają bynajmniej osłabienia wiary i szacunku dla podmiotowej obecności Chrystusa pod sakramentalną postacią chleba i wina, ale podyktowane one zostały istotnymi przyczynami, zarówno duszpasterskimi, jak i teologicznymi. Bezpośrednim powodem przezwyciężenia starych zasad, które trzymały wiernych na duży dystans od Eucharystii (od mniej więcej 1000 roku, kiedy to nastąpiła pełna klerykalizacja), była intencja zaoferowania wszystkim jak najszerszej możliwości przystępowania do Komunii, również w sytuacji braku kapłanów, oraz ułatwienia do niej dostępu w rozmaitych innych sytuacjach. Z brakiem kapłanów mamy bowiem do czynienia nie tylko na terenach misyjnych, ale i na terenach państw, w których co prawda większość ludności jest wyznania katolickiego, ale gdzie na skutek spadku liczby powołań wiele wiosek i miasteczek, zwłaszcza tych rozsianych w górach, pozbawionych jest posługi kapłańskiej. Tak jest na przykład we Francji, gdzie szacuje się, że co niedzielę przeszło dwu tysiącom liturgicznych zgromadzeń wiernych, na skutek braku kapłana, przewodniczą osoby świeckie, które też regularnie udzielają Komunii św. W normalnych sytuacjach najczęstszymi przypadkami, w których zachodzi konieczność wspomagania kapłana przez osoby świeckie przy udzielaniu Komunii są na przykład: wielkie szpitale, Msze św. odprawiane w obecności tłumów wiernych, jak np. w sanktuariach czy podczas niektórych największych świąt, przypadki obłożnie chorych, którzy pragną przystąpić do Komunii, osoby umierające, którym należy zanieść ten sakrament. Choć również i w takich przypadkach kapłan nie jest bynajmniej zwolniony ze swego obowiązku głoszenia słowa i rozdawania Ciała Chrystusa, to jednak może on być wspomagany czy zastępowany w pierwszym rzędzie przez diakona, potem przez akolitę, dwie specyficzne, ale i dość rzadkie posługi. Dlatego też postanowiono uciec się do pomocy posług nadzwyczajnych, nie permanentnych, lecz powoływanych w odniesieniu do wspomnianych powyżej sytuacji. • • • • • • Wybór osób pełniących taką służbę Wybór takich osób nie może być absolutnie przypadkowy, lecz dokonywany jest przez proboszcza i zatwierdzany przez biskupa; następuje on po stosownym przygotowaniu do pełnienia takiej służby, stwierdzeniu nienaganności życia, wiary i miłosierdzia chrześcijańskiego kandydatów. Powierzenie tego urzędu odbywa się publicznie, podczas Mszy św. (choć czasem również poza Mszą), tak aby wszyscy mogli się o tym dowiedzieć i przyjąć to jako dar, jako służbę całej wspólnocie urząd taki powierzany jest, bez żadnej dyskryminacji, zarówno mężczyznom jak i kobietom. Jedynie w szczególnych przypadkach, jak w wypadku tłumnego udziału wiernych we Mszy św., kapłan może, przy użyciu uproszczonego rytuału, wyznaczyć jakiegoś wiernego do pomagania mu w udzielaniu Komunii św. Jak więc widać, wszystko jest tu zaplanowane i podlega regułom, nie ma w tym nic z improwizacji. Nie chodzi tu bynajmniej o nadanie praw czy przyznanie przywilejów, ale jedynie o "służbę" (uwidocznione jest to wyraźnie w łacińskim słowie, którym określa się te czynności: ministerium, czyli urząd, służba, posługa) wspólnocie chrześcijańskiej, potrzebną po to, aby nikt nie był pozbawiony łaski i pociechy żywienia się Chlebem eucharystycznym: są to posługi nadzwyczajne, niezwykle użyteczne dla wszystkich wierzących w Chrystusa. Byłoby jednak zbytnim uproszczeniem uznawanie tych posług jedynie za zwykły środek zaradczy czy taktyczny. Ich istnienie opiera się bowiem na antycznym zwyczaju i odpowiada nowej, współczesnej doktrynie Kościoła, jaka rozwinięta została podczas Soboru Watykańskiego II. Już od II wieku, według tego, co przekazał nam św. Justyn, istniał bowiem zwyczaj posyłania przez diakonów, po zakończeniu Mszy św., Eucharystii osobom chorym. Tak więc często osoby świeckie, również bardzo młode, pełniły tę służbę, polegającą na noszeniu Komunii czy wiatyku obłożnie chorym i umierającym. W czasach prześladowań chrześcijan czy też w innych szczególnych okolicznościach nosiły one poświęcony chleb do domów, aby w ten sposób stworzyć możliwość przystąpienia do Komunii. • • • • • • Służba w Kościele Choć tradycja jest bardzo istotna dla życia Kościoła, to w naszym przypadku jeszcze większe znaczenie mają racje natury teologicznej. Ustanowienie posług zwykłych i nadzwyczajnych stanowi wyraz ogólnej służebności Kościoła oraz koncepcji Kościoła jako "wspólnoty", jako zjednoczenia umysłów, serc i życia, dla wiary w Chrystusa i z miłości do Niego. Służba, współpraca, współodpowiedzialność wiernych będących osobami świeckimi obok rozmaitych posług osób wyświęconych (biskupów, kapłanów i diakonów), ustanowionych (lektorów i akolitów) oraz posług nadzwyczajnych stanowi niezbędny wymóg, uświadomiony sobie przez Kościół, poczynając właśnie od Soboru Watykańskiego II. Została więc przezwyciężona koncepcja kapłana, który sam zajmuje się wszystkim, i który skupia w sobie wszystkie urzędy i posługi. Kościół nie dzieli się na zwierzchników i poddanych, na panów i sługi: choć jest on, owszem, zhierarchizowany gdy chodzi o odpowiedzialność i funkcje, to jednak cechą wspólną wszystkich jego członków jest diakonia, czyli służba naśladująca Chrystusa, który przyszedł na świat nie po to, aby Mu służono, ale aby służyć. Dlatego obecność nadzwyczajnych służb zajmujących się udzielaniem Komunii św. jest oznaką nowej wrażliwości eklezjalnej, wezwaniem do braterskiej współpracy, do służby w rozmaitych sytuacjach. Równocześnie dobitnie wskazuje ona na wielkie znaczenie pełnego uczestniczenia w uczcie eucharystycznej w formie przyjęcia Komunii sakramentalnej. opr. mg/mg Copyright © by Wydawnictwo "m"
Nigdy nie należy wierzyć łysemu i rudemu. Rudy wiadomo zdradliwy, a łysy mógł być kiedyś rudy. Aby w pełni wykorzystać możliwości serwisu: WŁĄCZ obsługę JavaScript, oraz WYŁĄCZ wszelkie programy blokujące treść np.
komunii Poprawna pisownia komuni Niepoprawna pisownia Forma poprawna to „komunii”. Komunia to pojęcie zawiązane z religią chrześcijańską. Oznacza spożywanie hostii, a także tę część mszy, w czasie której wierni spożywają rzeczowniki, w których ia występuje po spółgłosce n, jakich zakończenie wymawiamy jako [ńja], piszemy nii: komunia – komunii. Przykłady: Przygotowania do komunii trwają już trzy miesiące. Nie poszedł do komunii, bo wolał stać na zewnątrz. Po komunii chór zaśpiewał piękną pieśń. Zobacz również - jak piszemy
4 czerwca 1989 r narodziła się nowa Polska- wolne i demokratyczne państwo prawa. Wydawało nam się wtedy, że tak już będzie zawsze. Niestety, nie doceniliśmy, my Polacy, jednego człowieka i jego ugrupowania.Czas pokazał, że to nowa Targowica.Dziś w dniu 20 lipca 2017 r brutalnie zamordowano w Polsce wolność i demokrację- niszcząc ich podstawę- niezawisłe sądownictwo.
Możemy przystępować do Komunii także wówczas, gdy ciążą nam na sumieniu zwykłe, powszednie „lekkie” grzechy. Mało tego! Eucharystia gładzi te Ewangelii Jezus mówi bardzo wyraźnie: Jeśli nie będziecie spożywali mojego Ciała, nie będziecie mieli życia w sobie (Jan 6,53). To nie jest żadna przenośnia. Tu idzie o życie! Sami, nawet największym wysiłkiem, nie urodzimy w sobie życia Bożego. Jedyny sposób to przyjąć je od Niego, karmiąc się Jego Ciałem. Dlaczego więc tak często rezygnujemy z Komunii?Czytaj także:Opuściłem niedzielną mszę. Muszę od razu iść do spowiedzi?Dwie osoby do KomuniiLiturgia chrzcielna dwojga dzieci. W kościele rodzina, znajomi, coś koło trzydziestu osób. Chrzest jest poza mszą, ale z możliwością przyjęcia Komunii Świętej. Wyjmuję Ciało Pańskie z tabernakulum, schodzę przed ołtarz i czekam. Podchodzą dwie osoby. Babcia i jeden z chrzestnych, nikt więcej. A reszta?Rodzice dzieci są akurat w takiej sytuacji, że nie mogą przystępować do Komunii, rozumiem. Ale reszta? Pozostałych dwadzieścia kilka osób w kościele też nie może? Nie chce? Nie czuje potrzeby? To nie jest pojedynczy przypadek. Kiedyś pewien ksiądz opisywał na Facebooku podobną rozumiemy EucharystiiNiektórzy mówią: Nie czuję potrzeby. Ale jak ktoś tak uważa, to znaczy, że w ogóle nie rozumie Eucharystii. Nie da się tak, żeby na serio wiedzieć i wierzyć, że to On i mieć Go w nosie. Niemożliwe. Dużo częściej to „nie czuję potrzeby” maskuje naszą niechęć wejścia na drogę nawrócenia czy po prostu pójścia do spowiedzi, której się obawiamy. Łatwiej wtedy powiedzieć sobie: Nie czuję potrzeby. Jak poczuję, to coś z tym zrobię. Niestety, często tak właśnie wygląda początek odejścia od sakramentów na długie jestem godzienNieraz jednak powód jest zupełnie inny. U wielu z nas pokutuje przekonanie, że aby przyjąć Najświętszy Sakrament, trzeba być absolutnie bez winy. A ponieważ rzadko bywamy w takim idealnym stanie (zazwyczaj maksymalnie przez kwadrans po spowiedzi), to boimy się popełnić świętokradztwo. Często nie podchodzimy do Komunii z powodu niepewności, czy nam także:Wyobrażasz sobie wielogodzinne oczekiwanie w piekącym słońcu na mszę? Oto prawdziwy głód EucharystiiNie chodzi tu o sytuacje, kiedy mamy faktyczne wątpliwość, czy nasze grzechy należą do kategorii „lekkich” czy „ciężkich”. W takim wypadku właściwa droga do ołtarza rzeczywiście wiedzie przez konfesjonał. Często jednak można spotkać się z myśleniem: Ja nie jestem godzien. Moje serce nie jest idealnie czyste, więc nie mogę przyjąć Jezusa w Eucharystii. Ten sposób podchodzenia do praktyki Komunii Świętej ma niestety długi i twardy żywot, jak każdy pogląd, który bazując na prawdziwych przesłankach, wyprowadza z nich fałszywe, ale pobożnie brzmiące powiedz tylko słowo…Prawdą jest to, że w Eucharystii przyjmujemy absolutnie świętego Boga. Prawdą jest także to, że wobec Niego nikt z nas nie jest wystarczająco święty i czysty. Nikt z nas nie jest Go godzien. Powtarzamy to na każdej mszy tuż przed Komunią: „Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie”. Ale mówimy też: „Powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja”. Co to za „słowo”? To, w którym tłumaczy, że nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy źle się mają; i że On przyszedł właśnie do grzeszników, czyli do nas (Mk 2,17).Nie nagroda, lecz lekarstwoKomunia nie jest nagrodą za wzorowe zachowanie, ale lekarstwem dla słabych. Nie świętość jest przepustką do sakramentów, ale sakramenty są drogą do świętości. Możemy przystępować do Komunii także wówczas, gdy ciążą nam na sumieniu zwykłe, powszednie „lekkie” grzechy. Mało tego! Eucharystia, w której w pełni uczestniczymy, przyjmując Komunię Świętą, gładzi te to nie jest jakieś tam pobożno-liberalne bajanie, ale nauka Kościoła zapisana w Katechizmie: Eucharystia umacnia miłość, a ożywiona miłość gładzi grzechy powszednie(KKK 1394). Jasne, że warto je wyznać potem także w sakramencie pokuty i pojednania, ale faktycznie doświadczamy ich odpuszczenia już w Eucharystii, jeśli ona rzeczywiście ożywia naszą miłość do Boga i także:Czy to już grzech ciężki czy jeszcze lekki? Jak je rozpoznać?
qXcBv. 4ubftlpio8.pages.dev/2914ubftlpio8.pages.dev/2474ubftlpio8.pages.dev/484ubftlpio8.pages.dev/3244ubftlpio8.pages.dev/144ubftlpio8.pages.dev/224ubftlpio8.pages.dev/3494ubftlpio8.pages.dev/174ubftlpio8.pages.dev/126
rudemu to nawet komunie